Nie jest tajemnicą, że nie jestem najlepsza w pieczeniu słodkości... Zawsze wybierałam mięsa, ryby, dania obiadowe i przystawki zamiast deserów... Ostatni - sernik na zimno - wylądował w śmietniku... Nie było nawet opcji, aby wrzucić go na bloga... A apetyt nie daje za wygraną... Jak już mnie weźmie na słodkie, to nie ma zmiłuj... Mam parę swoich popisowych słodkości i na tym bazuję... Warto jednak odkrywać nowe przepisy...
Wyszukując ich, bardzo dokładnie przypatruję się stopniowi trudności - i tak na przekór, im trudniejsze danie główne, tym bardziej mnie motywuje do zrobienia, jednak im trudniejszy deser - tym bardziej tchórzę... Dążę jednak do tego, by napisać - powiedzieć, że łatwe - nie zawsze znaczy banalne... Ten przepis jest tego zaprzeczeniem... Jest łatwy... myślę sobie nawet, że ciężko go zepsuć... I zdecydowanie mnie zachwycił... Po pierwsze, wyglądem... Po drugie, smakiem... Po trzecie, kruchym, bardzo prostym ciastem... Po czwarte i najważniejsze - może on stanowić punkt wyjściowy do innych, słodkich wariacji... Mam na myśli tarteletki, tarty a nawet torty (bo mus czekoladowy i śmietankowa masa mascarpone zdecydowanie do nich pasuje)... Tak czy inaczej... Jeżeli chcecie sobie zrobić niespodziankę i mieć czym zagryźć kawę - zdecydowanie polecam!
Przepis znalazłam tutaj, u Asi w Kwestii Smaku oczywiście.
Składniki (dla tarty o średnicy 23 cm):
CIASTO:
- 250 g mąki pszennej
- 150 g schłodzonego masła
- 3 łyżki cukru
- szczypta soli
- 1 jajko
- 1 łyżka mleka
MASA CZEKOLADOWA:
- 100 ml czekolady (w przepisie jest gorzka ale ja użyłam mlecznej)
- 250 g serka mascarpone
MASA ŚMIETANKOWA:
- 350 ml słodkiej śmietany
- 250 g serka mascarpone
- 4 łyżki cukru
DODATKOWO:
- świeże truskawki (lub inne owoce)
- mięta
Na blat wysypać mąkę, zrobić dziurkę w środku i wlać tam jajko. Masło pokroić w kosteczkę, dodać do mąki. Wszystko razem wymieszać rękami. Masło dobrze rozgnieść palcami. Dodać 1 łyżkę mleka, ciasto wyrobić i podzielić na 2 części. Jedną część ciasta można zamrozić - przyda nam się przy innej okazji, drugą - włożyć do lodówki na 1 godz. Ciasto wyciągnąć, obsypać blat mąką. Blaszkę wysmarować masłem a ciasto rozwałkować (tak, aby zakryło tartę i jej boki). Przełożyć ciasto na wałek a później na blaszkę. Zrobić dziurki widelcem i ponownie odstawić ciasto na 30 min do lodówki. W tym czasie nagrzać piekarnik do 1900C. Wyciągnąć ciasto, przykryć je folią aluminiową i wysypać na wierzch coś ciężkiego (groch, migdały, ryż - ja użyłam ciecierzycy). Tak przygotowany spód piec przez 15 min. Zdjąć folię i piec samo ciasto przez następne 13 min (uważajcie, by ciasto nie zbrązowiało za bardzo). Wyciągnąć spód, odstawić by wystygło. W tym czasie rozgrzać czekoladę, poczekać chwilkę by lekko wystygła i połączyć ją z serkiem mascarpone. Masę czekoladową wylać na ciasto. W osobnej misce ubić na sztywno śmietanę z dodatkiem cukru. Pod koniec ubijania dodać serek mascarpone, całość wymieszać i przelać na ciasto. Na wierzch ułożyć świeże owoce i udekorować miętą. Zajadać od razu. Smacznego!
Cieszmy się truskawkami póki sa , bo potem to już tylko "plastikowe " :) Pozdrawiam daleki (?)
OdpowiedzUsuńBelfast.
Szczerze powiem, że te truskawki z wysp mają się nijak, do tych polskich... pełnych smaku, czerwonych i soczystych... No ale jak się nie ma co się lubi... wiadomo :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAnn, pycha ;) Kranik zachwycony :* buziaki Kochana :)
OdpowiedzUsuńmnie czasami uda się kupić na targu wiejskim truskawki:) te w angielskich supermarketach tylko ślicznie wyglądają:)
OdpowiedzUsuńboska ta tarta :)
OdpowiedzUsuńspróbuj koniecznie, jest pyszna!
Usuń